*Do Hee*
Od czasu naszego ostatniego występu dziwnie się czuję, jakby ktoś mnie obserwował. Nie tylko ja tak się czułam. Siostra mi mówiła, że raz widziała faceta, który szedł za nią. Uciekła mu, ale jak to jest jakiś zboczeniec? Była sobota, właśnie siedziałam w swoim pokoju robiąc lekcje. Miałam słuchawki na uszach, więc nic nie słyszałam. Nagle poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Wystraszona pisnęłam i szybko odwróciłam się. Zobaczyłam mojego dziadka i zdjęłam słuchawki.
- Mianhae. Nie chciałem cie wystraszyć.
- Nic się nie stało.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.- Chcesz coś ode mnie?
- Ne. Możesz iść na zakupy?
- Jasne.- odpowiedziałam i wstałam z krzesła. Zostawiłam książki jak leżały. Wzięłam małą torebkę i włożyłam tam portfel, a telefon schowałam do kieszeni spodni. Zeszłam na dół, do kuchni, a dziadek dał mi kartkę z zakupami. Zaczęłam ubierać trampki i bluzę. Był już koniec października i zaczęło robić się chłodniej. Lecz zanim wyszłam pobiegłam szybko do pokoju po słuchawki i nałożyłam je sobie na uszy. Wyszłam z domu i poszłam w stronę marketu. Włączyłam sobie piosenki w telefonie. Akurat leciała mi "Block B - Nillili Mambo". Chociaż z So Hee jesteśmy bliźniaczkami to mamy swoje własne gusty. Ja wolałam ubierać na sportowo lub luźnie, a siostra bardziej dziewczęco. Ja słucham bardziej hip-hopowej muzyki, a ona wolniejszych. Ja wole tańczyć breakdance, a ona balet. Dużo się od siebie różnimy, ale i tak mocno się kochamy.
Zatrzymałam się przy pasach i czekałam aż zrobi się zielone światło. Znowu mam to uczucie, jakby ktoś mnie śledził. Rozejrzałam się, ale nikogo podejrzanego nie widziałam. Kiedy zrobiło się zielone szybko przeszłam przez ulicę i weszłam do marketu.
Wzięłam koszyk i zaczęłam szukać składników z listy.
*So Hee*
Właśnie rozgrywałam z dziadkiem partyjkę szachów...
- Szach-mat.- powiedział dziadek
- Nie gram z tobą...- fochnęłam się.
- Dziecko drogie. Wygranie ze mną zajmie ci parę lat...
- Wielkie dzięki za pocieszenie...- powiedziałam i w tym samym momencie do domu wpadła zdyszana Do Hee.- Co się stało ?- spytałam podchodząc do niej.
Dziewczyna odłożyła siatki z zakupami i oparła ręce na kolanach, próbując złapać oddech.
- Jakiś facet mnie gonił... Jakoś mu uciekłam...- wydyszała
- Historia lubi się powtarzać.- odezwałam się
- Co się stało ?- spytał dziadek wchodząc do korytarza.
- Powiemy dziadkowi wreszcie?- spytała siostra.
- Co takiego mi powiecie ?- spytał. Spojrzałyśmy na siebie po czym powiedziałam:
- Od jakiegoś czasu ktoś nas śledzi. Najpierw zaczął gonić mnie, a teraz Do Hee.
- Czemu szybciej mi o tym nie powiedziałyście? A jeśli to jakiś bandyta ? Czemu nie zgłosiłyście tego na policję ?
- Nie chciałyśmy cię martwić. Jutro pojedziemy i złożymy zeznania czy coś.- odpowiedziała Do Hee.
- Trzymam was za słowo.
- Arraso.
*nazajutrz, godzina 15:37*
- Kiedy zauważyłyście, że ktoś was śledzi ?- spytał komisarz.
- Jakiś tydzień temu.- powiedziałam
- Dlaczego wcześniej tego nie zgłosiłyście ?- spytał mężczyzna w średnim wieku.
- Myślałyśmy, że to tylko jednorazowa sytuacja. Nie wiedziałyśmy, że tak się uprze...
- To nie znaczy, że możecie to ignorować. Mogło wam się coś stać. Zajmiemy się tą sprawą.
- Kamsahamnida.- powiedziałyśmy i wyszłyśmy z komisariatu.
*Do Hee*
Po wyjściu od razu skierowałyśmy się do swojej pracy. Weszłyśmy wejściem dla personelu i poszłyśmy się przebrać w strój roboczy. Przebrane od razu poszłyśmy na salę, aby zacząć pracę. Akurat było mało ludzi, więc miałyśmy więcej wolnego czasu. Nagle usłyszałyśmy dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam tam i ujrzałam dwie osoby. Przez chwile przyglądałam się im, lecz wróciłam do sprzątania stolika. Idąc do kuchni minęłam koleżankę z pracy, idącą obsłużyć gości którzy właśnie przybyli. W kuchni stała właśnie siostra i rozmawiała z kucharzem. Odłożyłam naczynia i już miałam wrócić do poprzedniego pomieszczenia, kiedy do kuchni weszła Min Ri.
- So Hee i Do Hee klienci was wołają.- spojrzałyśmy na siebie i ruszyłyśmy. Koleżanka pokazała stolik, a my udałyśmy się tam.
- Annyeonghaseyo. Chcieli państwo się z nami widzieć.- powiedziała siostra. Obydwaj mężczyźni mieli zakryte twarze chustami i okulary przeciw słoneczne.
- Czemu tak oficjalnie mówicie do własnego kuzyna?- nie rozumiałyśmy o co mu chodzi. Po chwili chłopak zdjął chustę i okulary. Naszym oczom ukazał się Jin Ki. Chciałyśmy się na niego rzucić, ale przypomniałyśmy sobie, że jesteśmy w pracy.
- Co tu robisz, Oppa?- spytałam.
- Nie mogę odwiedzić własnej rodziny?
- Możesz, ale czemu jesteś tak zakryty?- wtedy kuzyn popatrzył na swojego kolegę. Dopiero teraz go zauważyłam.
- Zapomniałyście, że jesteśmy w zespole?- powiedział cicho. Teraz sobie przypomniałam, że nasz kuzyn to lider popularnej grupy SHINee. Z zespołu znałyśmy tylko jego, reszty już nie.
- Przypomniałeś nam. Kim on jest?- zapytała So Hee.
- To mój przyjaciel z zespołu, Choi Min Ho.
- Miło nam cie poznać.
- Mnie również.- powiedział i podaliśmy sobie ręce.
- Dziewczyny bierzcie się do roboty.- obok nas nagle pojawiła się Min Ri. Chłopacy od razu zaczęli się zasłaniać.
- Arraso.- odpowiedziałyśmy równocześnie.
- No to co zamawiacie?
- Dwie kawy.- kiwnęłyśmy głowami. Odeszłyśmy od stolika, a do lokalu weszła para. So Hee poszła złożyć zamówienie, a ja posprzątać stolik po gościach.
*Jin Ki*
Gdy dziewczyny odeszły od stolika przy którym siedzieliśmy, zaczęliśmy rozmawiać o naszym następnym występie. Chwile później przyszła So Hee z naszymi zamówieniami. Podziękowaliśmy i wróciliśmy do tematu. Po 5 minutach zauważyłem, że przyjaciel w ogóle mnie nie słucha.
- Min Ho na co się patrzysz?
- To dobry pomysł.- odpowiedział mi. Spojrzałem na niego jak na idiotę.
- Słuchasz mnie w ogóle?
- Tak hyung, wiem, że jesteś przystojny.- moja cierpliwość do niego się kończyła. Choć tu się z nim zgodzę. Jednak muszę przywrócić go do życia. Odwróciłem wzrok tam gdzie on patrzył. Znałem już powód jego dezorientacji, obserwował moje kuzynki. Miałem ochotę go udusić, ale walnąłem go tylko w ramię.
- Ałłł...za co?
- Za gapienie się na moje kuzynki.- powiedziałem z wyrzutem.
- Ale to twoja wina, że nie powiedziałeś, że masz młodsze kuzynki pracujące tutaj.
- Min Ho, gdybym wam powiedział to pewnie Jong Hyun i Tae Min od razu by tu przyszli, a ja chciałem tego uniknąć.
- Może masz rację. Ale czemu to zataiłeś?
- Nie chciałem robić im kłopotu, wystarczy, że miały trudne dzieciństwo.- powiedziałem i wziąłem łyk kawy.
- Trudne dzieciństwo?
- Ne. One nie mają rodziców.
- Wae?- spytał zdziwiony kolega.
- Gdy miały 5 lat porzucili je. Wtedy opiekę nad nimi przejął dziadek dziewczyn....
- Nie znać rodziców to dla dziecka najgorsze.
- Ale to nie wszystko.- wtedy Choi spojrzał na mnie pytająco.- Gdy So Hee miała 8 lat została porwana. Wtedy jej siostra była załamana i obwiniała się za to, że zniknęła. Od 8 do 12 roku życia obie chodziły do psychologa. W szkole zawsze trzymały się razem i nie dopuszczały do siebie nikogo. Gdy dowiedziałem się o nich, chciałem się z nimi zaprzyjaźnić, to było trudne. Jednak nie dałem za wygraną i teraz bardzo sobie ufamy.
- Dużo przeszły. A teraz jak im się układa?
- Dobrze. Dlatego się cieszę.- powiedziałem i razem z przyjacielem dokończyliśmy nasze kawy. Poszedłem zapłacić, a potem wyszliśmy z lokalu, żegnając się z dziewczynami.
*So Hee*
O godzinie 18:30 skończyłyśmy pracę. Przebrałyśmy się i wyszłyśmy wejściem dla pracowników, żegnając się z współpracownikami. Idąc z siostra rozmawiałyśmy o dzisiejszym dniu. Nagle usłyszałam dźwięk kopniętej puszki, odwróciłam się lekko i zobaczyłam jak ktoś za nami idzie. Wystraszona odwróciłam wzrok i postanowiłam powiedzieć to Do Hee.
- Unnie...ktoś za nami idzie.- powiedziałam po ciuchu. Złapała mnie za rękę i zaczęłyśmy biec.- Gdzie biegniemy?
- Mam pomysł.- odpowiedziała mi i wbiegłyśmy w zaułek. Było coraz ciemniej i nie za bardzo było widać.- Schowaj się tu.- pokazała mi miejsce za koszem. Sama wzięła butelkę i skryła się. Wtedy zobaczyłam jak facet wchodzi do zaułka powoli. Poszedł kawałek dalej a wtedy siostra walnęła go butelką w ramię. Facet skulił się a Unnie usiadła na nim. Śmiesznie to wyglądało.
- Zadzwoń na policję!- krzyknęła a ja szybko wybrałam numer.
Po 10 minutach przyjechała policja, a także pogotowie. Ratownicy wzięli go do karetki, aby opatrzyć jego ranę.
- Gwenchana?- wtedy podszedł do nas policjant.
- Ne.- odpowiedziałam.
- Jutro przyjdźcie do komisariatu złożyć zeznania.- kiwnęłyśmy głowami i postanowiłyśmy wrócić do domu.
*Do Hee*
Od razu po szkole poszłyśmy na komisariat. Kiedy dowiedziałyśmy się kim był ten człowiek myślałam, że padnę.
- Jak to menadżer?!
- Ten mężczyzna śledził was od tygodnia, bo jak nam powiedział " Musi z wami porozmawiać".- Omal nie spadłam z krzesła. Wtedy do pomieszczenia wszedł policjant z tym facetem. Usiedli koło nas a ja z siostra patrzyłyśmy na niego.
- Więc.... jest pan menadżerem?- spytała So Hee.
- Ne. Dokładnie menadżerem My Name.
- Kogo?- zapytałyśmy równocześnie.
- Na prawdę nie wiecie?
- Ani.
- To jeden z zespołów w Koreii. Powinnyście ich znać.
- Ale nie znamy.
- Pomińmy temat tożsamości. Dlaczego śledził pan te dziewczyny ?- spytał policjant
- Chciałem tylko porozmawiać.
- TO NIE MÓGŁ PAN PODEJŚĆ I POROZMAWIAĆ JAK CYWILIZOWANA OSOBA ?!- krzyknęła moja siostra, Chyba ją trochę poniosło... Zresztą nie dziwie się, też byłam zdenerwowana...
- Proszę spokojniej.- uspokajał ją policjant.
- Mianhamnida, trochę mnie poniosło...
Trochę... ?
Po półtorej godziny wszyscy wyszliśmy z komisariatu, także ten facet. On przeprosił za to, że nas śledził a ja jego, za to co zrobiłam mu z ręką.
- A tak w ogóle, to o czym chciał pan z nami porozmawiać ?- spytałam.
- Może nie tutaj, zapraszam was na kawę.- niepewnie zgodziłyśmy się. Poszliśmy do niedalekiej kawiarni.
Od czasu naszego ostatniego występu dziwnie się czuję, jakby ktoś mnie obserwował. Nie tylko ja tak się czułam. Siostra mi mówiła, że raz widziała faceta, który szedł za nią. Uciekła mu, ale jak to jest jakiś zboczeniec? Była sobota, właśnie siedziałam w swoim pokoju robiąc lekcje. Miałam słuchawki na uszach, więc nic nie słyszałam. Nagle poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Wystraszona pisnęłam i szybko odwróciłam się. Zobaczyłam mojego dziadka i zdjęłam słuchawki.
- Mianhae. Nie chciałem cie wystraszyć.
- Nic się nie stało.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.- Chcesz coś ode mnie?
- Ne. Możesz iść na zakupy?
- Jasne.- odpowiedziałam i wstałam z krzesła. Zostawiłam książki jak leżały. Wzięłam małą torebkę i włożyłam tam portfel, a telefon schowałam do kieszeni spodni. Zeszłam na dół, do kuchni, a dziadek dał mi kartkę z zakupami. Zaczęłam ubierać trampki i bluzę. Był już koniec października i zaczęło robić się chłodniej. Lecz zanim wyszłam pobiegłam szybko do pokoju po słuchawki i nałożyłam je sobie na uszy. Wyszłam z domu i poszłam w stronę marketu. Włączyłam sobie piosenki w telefonie. Akurat leciała mi "Block B - Nillili Mambo". Chociaż z So Hee jesteśmy bliźniaczkami to mamy swoje własne gusty. Ja wolałam ubierać na sportowo lub luźnie, a siostra bardziej dziewczęco. Ja słucham bardziej hip-hopowej muzyki, a ona wolniejszych. Ja wole tańczyć breakdance, a ona balet. Dużo się od siebie różnimy, ale i tak mocno się kochamy.
Zatrzymałam się przy pasach i czekałam aż zrobi się zielone światło. Znowu mam to uczucie, jakby ktoś mnie śledził. Rozejrzałam się, ale nikogo podejrzanego nie widziałam. Kiedy zrobiło się zielone szybko przeszłam przez ulicę i weszłam do marketu.
Wzięłam koszyk i zaczęłam szukać składników z listy.
*So Hee*
Właśnie rozgrywałam z dziadkiem partyjkę szachów...
- Szach-mat.- powiedział dziadek
- Nie gram z tobą...- fochnęłam się.
- Dziecko drogie. Wygranie ze mną zajmie ci parę lat...
- Wielkie dzięki za pocieszenie...- powiedziałam i w tym samym momencie do domu wpadła zdyszana Do Hee.- Co się stało ?- spytałam podchodząc do niej.
Dziewczyna odłożyła siatki z zakupami i oparła ręce na kolanach, próbując złapać oddech.
- Jakiś facet mnie gonił... Jakoś mu uciekłam...- wydyszała
- Historia lubi się powtarzać.- odezwałam się
- Co się stało ?- spytał dziadek wchodząc do korytarza.
- Powiemy dziadkowi wreszcie?- spytała siostra.
- Co takiego mi powiecie ?- spytał. Spojrzałyśmy na siebie po czym powiedziałam:
- Od jakiegoś czasu ktoś nas śledzi. Najpierw zaczął gonić mnie, a teraz Do Hee.
- Czemu szybciej mi o tym nie powiedziałyście? A jeśli to jakiś bandyta ? Czemu nie zgłosiłyście tego na policję ?
- Nie chciałyśmy cię martwić. Jutro pojedziemy i złożymy zeznania czy coś.- odpowiedziała Do Hee.
- Trzymam was za słowo.
- Arraso.
*nazajutrz, godzina 15:37*
- Kiedy zauważyłyście, że ktoś was śledzi ?- spytał komisarz.
- Jakiś tydzień temu.- powiedziałam
- Dlaczego wcześniej tego nie zgłosiłyście ?- spytał mężczyzna w średnim wieku.
- Myślałyśmy, że to tylko jednorazowa sytuacja. Nie wiedziałyśmy, że tak się uprze...
- To nie znaczy, że możecie to ignorować. Mogło wam się coś stać. Zajmiemy się tą sprawą.
- Kamsahamnida.- powiedziałyśmy i wyszłyśmy z komisariatu.
*Do Hee*
Po wyjściu od razu skierowałyśmy się do swojej pracy. Weszłyśmy wejściem dla personelu i poszłyśmy się przebrać w strój roboczy. Przebrane od razu poszłyśmy na salę, aby zacząć pracę. Akurat było mało ludzi, więc miałyśmy więcej wolnego czasu. Nagle usłyszałyśmy dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam tam i ujrzałam dwie osoby. Przez chwile przyglądałam się im, lecz wróciłam do sprzątania stolika. Idąc do kuchni minęłam koleżankę z pracy, idącą obsłużyć gości którzy właśnie przybyli. W kuchni stała właśnie siostra i rozmawiała z kucharzem. Odłożyłam naczynia i już miałam wrócić do poprzedniego pomieszczenia, kiedy do kuchni weszła Min Ri.
- So Hee i Do Hee klienci was wołają.- spojrzałyśmy na siebie i ruszyłyśmy. Koleżanka pokazała stolik, a my udałyśmy się tam.
- Annyeonghaseyo. Chcieli państwo się z nami widzieć.- powiedziała siostra. Obydwaj mężczyźni mieli zakryte twarze chustami i okulary przeciw słoneczne.
- Czemu tak oficjalnie mówicie do własnego kuzyna?- nie rozumiałyśmy o co mu chodzi. Po chwili chłopak zdjął chustę i okulary. Naszym oczom ukazał się Jin Ki. Chciałyśmy się na niego rzucić, ale przypomniałyśmy sobie, że jesteśmy w pracy.
- Co tu robisz, Oppa?- spytałam.
- Nie mogę odwiedzić własnej rodziny?
- Możesz, ale czemu jesteś tak zakryty?- wtedy kuzyn popatrzył na swojego kolegę. Dopiero teraz go zauważyłam.
- Zapomniałyście, że jesteśmy w zespole?- powiedział cicho. Teraz sobie przypomniałam, że nasz kuzyn to lider popularnej grupy SHINee. Z zespołu znałyśmy tylko jego, reszty już nie.
- Przypomniałeś nam. Kim on jest?- zapytała So Hee.
- To mój przyjaciel z zespołu, Choi Min Ho.
- Miło nam cie poznać.
- Mnie również.- powiedział i podaliśmy sobie ręce.
- Dziewczyny bierzcie się do roboty.- obok nas nagle pojawiła się Min Ri. Chłopacy od razu zaczęli się zasłaniać.
- Arraso.- odpowiedziałyśmy równocześnie.
- No to co zamawiacie?
- Dwie kawy.- kiwnęłyśmy głowami. Odeszłyśmy od stolika, a do lokalu weszła para. So Hee poszła złożyć zamówienie, a ja posprzątać stolik po gościach.
*Jin Ki*
Gdy dziewczyny odeszły od stolika przy którym siedzieliśmy, zaczęliśmy rozmawiać o naszym następnym występie. Chwile później przyszła So Hee z naszymi zamówieniami. Podziękowaliśmy i wróciliśmy do tematu. Po 5 minutach zauważyłem, że przyjaciel w ogóle mnie nie słucha.
- Min Ho na co się patrzysz?
- To dobry pomysł.- odpowiedział mi. Spojrzałem na niego jak na idiotę.
- Słuchasz mnie w ogóle?
- Tak hyung, wiem, że jesteś przystojny.- moja cierpliwość do niego się kończyła. Choć tu się z nim zgodzę. Jednak muszę przywrócić go do życia. Odwróciłem wzrok tam gdzie on patrzył. Znałem już powód jego dezorientacji, obserwował moje kuzynki. Miałem ochotę go udusić, ale walnąłem go tylko w ramię.
- Ałłł...za co?
- Za gapienie się na moje kuzynki.- powiedziałem z wyrzutem.
- Ale to twoja wina, że nie powiedziałeś, że masz młodsze kuzynki pracujące tutaj.
- Min Ho, gdybym wam powiedział to pewnie Jong Hyun i Tae Min od razu by tu przyszli, a ja chciałem tego uniknąć.
- Może masz rację. Ale czemu to zataiłeś?
- Nie chciałem robić im kłopotu, wystarczy, że miały trudne dzieciństwo.- powiedziałem i wziąłem łyk kawy.
- Trudne dzieciństwo?
- Ne. One nie mają rodziców.
- Wae?- spytał zdziwiony kolega.
- Gdy miały 5 lat porzucili je. Wtedy opiekę nad nimi przejął dziadek dziewczyn....
- Nie znać rodziców to dla dziecka najgorsze.
- Ale to nie wszystko.- wtedy Choi spojrzał na mnie pytająco.- Gdy So Hee miała 8 lat została porwana. Wtedy jej siostra była załamana i obwiniała się za to, że zniknęła. Od 8 do 12 roku życia obie chodziły do psychologa. W szkole zawsze trzymały się razem i nie dopuszczały do siebie nikogo. Gdy dowiedziałem się o nich, chciałem się z nimi zaprzyjaźnić, to było trudne. Jednak nie dałem za wygraną i teraz bardzo sobie ufamy.
- Dużo przeszły. A teraz jak im się układa?
- Dobrze. Dlatego się cieszę.- powiedziałem i razem z przyjacielem dokończyliśmy nasze kawy. Poszedłem zapłacić, a potem wyszliśmy z lokalu, żegnając się z dziewczynami.
*So Hee*
O godzinie 18:30 skończyłyśmy pracę. Przebrałyśmy się i wyszłyśmy wejściem dla pracowników, żegnając się z współpracownikami. Idąc z siostra rozmawiałyśmy o dzisiejszym dniu. Nagle usłyszałam dźwięk kopniętej puszki, odwróciłam się lekko i zobaczyłam jak ktoś za nami idzie. Wystraszona odwróciłam wzrok i postanowiłam powiedzieć to Do Hee.
- Unnie...ktoś za nami idzie.- powiedziałam po ciuchu. Złapała mnie za rękę i zaczęłyśmy biec.- Gdzie biegniemy?
- Mam pomysł.- odpowiedziała mi i wbiegłyśmy w zaułek. Było coraz ciemniej i nie za bardzo było widać.- Schowaj się tu.- pokazała mi miejsce za koszem. Sama wzięła butelkę i skryła się. Wtedy zobaczyłam jak facet wchodzi do zaułka powoli. Poszedł kawałek dalej a wtedy siostra walnęła go butelką w ramię. Facet skulił się a Unnie usiadła na nim. Śmiesznie to wyglądało.
- Zadzwoń na policję!- krzyknęła a ja szybko wybrałam numer.
Po 10 minutach przyjechała policja, a także pogotowie. Ratownicy wzięli go do karetki, aby opatrzyć jego ranę.
- Gwenchana?- wtedy podszedł do nas policjant.
- Ne.- odpowiedziałam.
- Jutro przyjdźcie do komisariatu złożyć zeznania.- kiwnęłyśmy głowami i postanowiłyśmy wrócić do domu.
*Do Hee*
Od razu po szkole poszłyśmy na komisariat. Kiedy dowiedziałyśmy się kim był ten człowiek myślałam, że padnę.
- Jak to menadżer?!
- Ten mężczyzna śledził was od tygodnia, bo jak nam powiedział " Musi z wami porozmawiać".- Omal nie spadłam z krzesła. Wtedy do pomieszczenia wszedł policjant z tym facetem. Usiedli koło nas a ja z siostra patrzyłyśmy na niego.
- Więc.... jest pan menadżerem?- spytała So Hee.
- Ne. Dokładnie menadżerem My Name.
- Kogo?- zapytałyśmy równocześnie.
- Na prawdę nie wiecie?
- Ani.
- To jeden z zespołów w Koreii. Powinnyście ich znać.
- Ale nie znamy.
- Pomińmy temat tożsamości. Dlaczego śledził pan te dziewczyny ?- spytał policjant
- Chciałem tylko porozmawiać.
- TO NIE MÓGŁ PAN PODEJŚĆ I POROZMAWIAĆ JAK CYWILIZOWANA OSOBA ?!- krzyknęła moja siostra, Chyba ją trochę poniosło... Zresztą nie dziwie się, też byłam zdenerwowana...
- Proszę spokojniej.- uspokajał ją policjant.
- Mianhamnida, trochę mnie poniosło...
Trochę... ?
Po półtorej godziny wszyscy wyszliśmy z komisariatu, także ten facet. On przeprosił za to, że nas śledził a ja jego, za to co zrobiłam mu z ręką.
- A tak w ogóle, to o czym chciał pan z nami porozmawiać ?- spytałam.
- Może nie tutaj, zapraszam was na kawę.- niepewnie zgodziłyśmy się. Poszliśmy do niedalekiej kawiarni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz